Historia

WYŚLIJ ARCHIWALNE ZDJĘCIE
  • 26 czerwca 2014
  • 28 czerwca 2014
  • wyświetleń: 8101

Co działo się w czerwcu 1989 roku?

Zeszyt sprzed 25 lat. Zwyczajny: brązowa prosta okładka, ok. 60 kartek. Z jednej strony znajduje się tabela z listą 79 nazwisk ludzi związanych z Pszczyńskim Komitetem Obywatelskim "Solidarność". Z drugiej strony, już na okładce, rozpoczynają się zapiski. To jakby kronika tego, co działo się w Komitecie Obywatelskim "Solidarność" w Pszczynie działającym jeszcze po wyborach 4 czerwca 1989.

Barbara Bilińska, czerwiec 1989, 2014
Spotkanie w ratuszu 4.06.2014 r. (Barbara Bilińska na pierwszym planie) · fot. Renata Botor / Tygodnik Echo


Na okładkach brulionu wypisane są nazwiska - "naszych" - do Sejmu: Twaróg, Rzymełka, Sobieszczański, i do Senatu: Chełkowski, Wielowieyski, Piotrowski. - Naszym kołem opiekował się Stefan Sobieszczański. Trzeba więc było mieć jego adres: widzi pani, zapisane: pokój taki i taki, Katowice - objaśnia Barbara Bilińska, właścicielka historycznego już zeszytu, która była sekretarzem w Pszczyńskim KO (stąd to notowanie).

B.Bilińska pracowała wtedy w Instytucie Przemysłu Organicznego, jednym z zakładów, w którym po 1980 r. prężnie działała "Solidarność". Gdy po obradach Okrągłego Stołu powstał Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie, w całej Polsce spontanicznie
tworzyły się komitety obywatelskie na bazie miejscowych organizacji "Solidarności". Celem było przygotowanie się do wyborów 4 czerwca 1989 r. Pełnomocnikiem do spraw wyborów czerwcowych Pszczyńskiego KO został Jan Lipniak.

Solidarnościowcy zwozili z Tychów gazety, ulotki, plakaty (zdjęcia kandydatów z Wałęsą), które potem rozprowadzali. Organizowali przedwyborcze mityngi, na których prezentowali kandydatów do parlamentu. W czasie wyborów Solidarnościowcy mogli być członkami komisji wyborczych (choć nie przewodniczącymi, co najwyżej wiceprzewodniczącymi). Mogli być też tzw. mężami zaufania, czyli osobami mającymi patrzeć komisji na ręce. Wybory przyniosły miażdżące zwycięstwo kandydatów "Solidarności".

Pszczyński Komitet Obywatelski działał jeszcze po wyborach parlamentarnych. Jego kolejnym celem było bowiem m.in. przygotowanie się do wyborów samorządowych. Historia tych wydarzeń znajduje właśnie odzwierciedlenie w brulionie pani Basi. Znajdujemy tam skład komitetu założycielskiego: Jan Lipniak, Andrzej Złoty, Barbara Bilińska, Jan Łakota, Kazimierz Filipczuk i Bogusława Żemła. W komisji rewizyjnej: Janusz Midura, Ewa Prządka, Ryszard Mejsak. Księgowa: Krystyna Klekot.

Na następnej stronie wyraźnie zapisany został numer konta Komitetu w Banku Spółdzielczym. - Pieniądze ze składek członkowskich, z cegiełek trzeba było gdzieś trzymać - wyjaśnia B. Bilińska. Część ze składek należało odprowadzać do OKP-u (Obywatelski Klub Parlamentarny), część służyła działalności charytatywnej. Zasilali też Fundusz Wspierania Inicjatyw Społecznych i Gospodarczych premiera Mazowieckiego, Fundusz SOS Jacka Kuronia, Fundusz Daru Narodowego.

- Nie pamiętają, jak wysokie były składki. Może to był po pięć dzisiejszych złotych - zastanawia się pani Basia.

Na jednej z pierwszych stron brulion znajduje się wyraźnie zaznaczony numer telefonu: do redakcji "Głosu Pszczyńskiego". Bo jedną z pierwszych spraw, na której im zależało, było stworzenie wolnej gazety w Pszczynie. - To była zasługa Wojciecha Bertischa. Został pierwszym naczelnym reaktywowanego "Głosu", który istniał przed wojną. Bertisch był inżynierem, z zamiłowania dziennikarzem, urodzonym w Krakowie. Miał kontakty z tworzącą się w Warszawie wolną prasą. Pierwsze numery "Głosu..." sfinansował z własnej kieszeni.

Powołany został zespół redakcyjny (13.11.1989 r.). Znaleźli się w nim: Janusz Midura, Jerzy Nocoń, Andrzej Złoty, Wojciech Bertisch, Marianna Kurczab, Krzysztof Tomaszewski i Leszek Spyra (druk). Potem doszła Małgorzata Harazin.

- Część osób się wykruszyła - opowiada B. Bilińska.

Pod datą 13.11.1989 r. jest też informacja o powołaniu zespołu charytatywnego. Chodzili do ubogich rodzin. Zanosili odzież, dofinansowywali obiady w szkole. Były organizowane koncerty charytatywne w zamku i aukcje obrazów artystów nieprofesjonalnych. W zeszycie pani Basia zanotowała: "Dzięki hojności uczestników koncertu w zamku pszczyńskim w dniu 12.11.1989 r. udało się zgromadzić fundusz w wysokości 732 tys. zł [ówczesnych złotych], w tym ze sprzedaży biletów 549 tys. zł, z kwesty po koncercie - 183 tys. Zgodnie z wolą ofiarodawców fundusz rozdysponowano następująco: 400 tys. - Dom Opieki Społecznej Caritas, 185 tys. - Szkoła nr 3 obiady dla ośmiorga dzieci, 145 tys. zł dla pogorzelców z Frydka". W innym miejscu jest treść podziękowania dla artystów nieprofesjonalnych, którzy przekazali obrazy na aukcję.

Początkowo nie mieli biura. Zbierali się w salce u ks. Józefa Marka przy kościele Podwyższenia Krzyża Św. albo u Basi Bilińskiej. - Staraliśmy się o lokal. Dostaliśmy salę przy ul. Korczaka (były tam zebrania i kamerlik dla ludzi). Potem biuro powstało naprzeciw SP nr 1, na parterze.

Dyżurowali tam, bo ludzie przychodzili ze swoimi najróżniejszymi problemami. W brulionie jest np. wzmianka o interwencji w Radzie Narodowej w sprawie wędlin.

- Bo chyba jakieś śmierdzące wędliny były albo w ogóle ich nie było. Z plusikiem jest ta wzmianka, więc chyba zostało załatwione - zastanawia się B. Bilińska. Inny zapisek: "Interwencja w RSW Prasa w sprawie kolportażu w Pszczynie Gazety Wyborczej" (bez plusika). B. Bilińska: - Bo przecież nie było u nas "GW". Tylko nie wiem, gdzie mielibyśmy interweniować. J. Lipniak: - Pani Kaczmarek i Bogusia Żemła z Tychów przywoziły 20 gazet. Basia: - Tyle było na Pszczynę.

- Mieliśmy różne sekcje zajmujące się określonymi tematami. I wiele rzeczy się załatwiało. Ludzie przychodzili: bo ten Komitet pomoże - mówi J. Lipniak. Do biura im się też jednak włamano. Nic nie skradziono (nie za bardzo było co ukraść). Podejrzewali, kto to zrobił - pijaczek podpuszczony przez "życzliwych".

Ważny moment w pracy Pszczyńskiego KO: "Rozesłać do wszystkich członków PKO: Decyzją Sądu Wojewódzkiego w Katowicach z dnia 23 listopada 1989 r. Pszczyński Komitet Obywatelski uzyskał osobowość prawną. W związku z powyższym komitet założycielski zwołuje walne zebranie członków komitetu na dzień 11.12.1989 (poniedziałek) godz. 17.00 [...]". "Leszek Nowak przygotuje kartki do głosowania". I odnajdujemy informacje dotyczące tego zebrania.

Wybrano zarząd: Jan Lipniak - przewodniczący, Andrzej Złoty - wiceprzewodniczący, Barbara Bilińska - sekretarz, Bogusława Żemła, Helena Wiera, Maciej Dusza, Jan Łakota, Lech Pławecki, Wojciech Bertisch, Ewa Prządka i Andrzej Baksik. Komisja rewizyjna: Janusz Midura, Kaziu Filipczuk, Jerzy Dymara, Leszek Nowak i Józef Szafron.

Ileż mieli najróżniejszych spraw, pomysłów!

"Grupa ekologiczna - Adam Suchanek". J. Lipniak: - Bo ogromnie zaniedbany był park i rzeka Pszczynka, więc wszystkim leżało na sercu, by coś z tym zrobić.

Jest wniosek dotyczący upamiętnienia (tablicą) pobytu marszałka Józefa Piłsudskiego w Pszczynie.

"Spotkanie z rodzicami chłopców z OHP - Bilińska, Żemła". Bilińska: - Nie wiem, o co chodzi. Ale jak widać strasznie szeroką działalność prowadziliśmy.

"Do RFN-u wysłać listy. Koszta wysyłki ustalić". Data: 4 grudnia 1989 r. I za jakiś czas znowu wpis o listach do RFN. - Z wykrzyknikiem i krzyżyk przy tym. Po co myśmy do RFN-u pisali? Nie mam pojęcia. - Sto srok za ogon łapaliśmy. I najczęściej to wszystko robiła grupa tych samych osób.

"Prace na niedzielę: B.B. - kawa, Ewa - herbata, Jasiu - cukier, Bogusia - do pomocy". Chyba chodziło o spotkanie prezydium na Korczaka, o 17.00.

"W Pszczynie rozeznać ilość i nakład gazet partyjnych".

"Przypomnieć Jasiowi - spotkanie z księżmi". J. Lipniak: - Dokoptowano mnie do zespołu redakcyjnego "Głosu Pszczyńskiego". Byłem odpowiedzialny za kontakty z kościołem. Próbował w "Głosie" pisać ks. dziekan Pielesz. Raz napisał artykuł i zrezygnował. Kolegium redakcyjne było, strasznie się kłóciliśmy. Jerzy Dymara wszystko tonował. Ksiądz się wycofał. I nie byłem już potrzebny do redakcyjnego kontaktu z kościołem.

Przygotowywali się do wyborów samorządowych. Helena Wierowa została oddelegowana do Unii Komitetów Obywatelskich w Katowicach. Jeździli na szkolenia dotyczące tworzącej się ustawy
samorządowej. Organizowali potem spotkania z sołectwach, by tam przekazywać zdobyte informacje. Pani Basia dokładnie wynotowała, gdzie, kto i kiedy miał spotkanie. Kontaktowali się z komitetami obywatelskimi z sąsiednich miejscowości - Miedźnej ("pani Nykiel"), Mikołowa, Brzeszcz itd. Chodzili na sesje w Pszczynie, by obserwować, co się dzieje. "Koniecznie prawnik!" - to zapisek po jednym z zebrań. Znaleźli prawnika: Marię Zieleźnik z Łąki.

J. Lipniak: - Czuliśmy siłę, moc, bo wiedzieliśmy, że za nami była masa ludzi. Tymczasem wczoraj usłyszałem w telewizji, jak ktoś mówił, że komitety obywatelskie to była wielka manipulacja. Ja się pytam: A gdzieś ty, giździe, wtedy siedział? Jak mysz pod miotłą tacy jak on siedzieli, a teraz nasze szczere zaangażowanie będą deprecjonować.

Siedemnastu kandydatów KO "Solidarność" zdobyło mandaty do miejskiej rady liczącej 32 radnych. Zapiski Barbary Bilińskiej urywają się w 1991 r. - Jak to było, że z tego całkiem zrezygnowaliśmy? - próbuje sobie przypomnieć. Ma protokół z 22.04.1991: "Przekazanie agend pszczyńskiego komitetu przez ustępujący zarząd". I wymienione dokumenty, które przekazała. Jan Lipniak mówi, że został kierownikiem urzędu rejonowego, wojewoda Czech mu powiedział, że urzędnik administracji państwowej nie powinien się angażować w organizacje polityczne. B. Bilińska też zrezygnowała.

Odwracamy zeszyt na drugą stronę: jest lista 79 członków KO "Solidarność". Tabelka: data zgłoszenia, imię i nazwisko, data i miejsce urodzenia, miejsce pracy, telefon. Wiele nazwisk. Część osób nie żyje, część do dziś nadal działa w różnych ugrupowaniach. Tylko część przyszła w środę, 4 czerwca, do ratusza na spotkanie z okazji 25-lecia wyborów.

Renata Botor / Tygodnik Echo

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu pless.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.